Czuję, że październik był bardzo intensywny nie tylko pod względem tempa wydarzeń, ale i emocji. Przyjrzyjmy się temu, ale zanim przejdziemy do statystyk…
Dumna z Randkowiczów
Dwóch Randkowiczów w tym miesiącu postanowiło rzucić palenie, w efekcie znacznie ograniczając je, a jeden przyznał się, że popala, ale jest gotów z tym walczyć! Piąteczka dla nich! 🙂 Tym bardziej się cieszę, ponieważ, jeżeli czytaliście ten artykuł, wiecie, że palenie było powodem dla którego dawniej nie dopuszczałam mężczyzn nawet do rozmowy. Dzięki odpuszczeniu tej zasady mam kontakt ze świetnymi mężczyznami, z którymi czuję się dobrze. Moi Randkowicze są dowodem na to, że komunikując otwarcie swoje granice i będąc osobą odczuwaną jako taka, w której otoczeniu chce się przebywać, można zainspirować do pozytywnych zmian. A wszystko to bez marudzenia, dramatyzowania i wzbudzania poczucia winy, które, mam wrażenie, mało kto lubi.
O raporcie
W październiku pojawiło się w moim życiu siedmiu Randkowiczów, co oznacza, że od połowy lipca przeżyłam 36 pierwszych randek. W porównaniu do poprzednich miesięcy zmieniły się znacznie proporcje – w tym miesiącu 75% ze spotkań to były drugie lub kolejne randki, co mnie osobiście bardzo cieszy. Uwielbiam kolejne randki, szczególnie tak od ok. trzeciej. Wtedy obserwuję, że o ile wcześniej Randkowicz zdradzał objawy stresu, na ogół to mija, a wzrastająca otwartość i poczucie komfortu ułatwiają poznawanie się. Jeżeli odczuwałam po drugiej stronie pewną blokadę, zdystansowanie, to również często klaryfikuje się wtedy czy dana osoba faktycznie ma w sobie gotowość do zaangażowania w budowanie relacji, czy raczej odpuszcza.
Szczerze mówiąc, zastanawiam się czy nie odpuścić liczenia randek odwoływanych, ponieważ temat odwoływania i radzenia sobie z tym poruszyłam już w ostatnim komentarzu do raportu randkowego, zamierzam napisać o zarządzaniu kalendarzem randek w ramach cyklu Randkowanie z Klasą i na ten moment nie wiem czemu zbieranie tych danych miałoby służyć. Jeżeli macie inne zdanie na ten temat, podzielcie się nim w komentarzu.
Regularny Randkowicz
Jeden z lipcowych Randkowiczów wkroczył na nowo do gry i wypracował sobie poziom Regularnego Randkowicza 🙂 W związku z tym, że jak już podkreślałam w tym artykule, nie mam ambicji żeby raport randkowy miał jakąś szczególną wartość naukową, a jedynie dokumentował mój indywidualny proces randkowania oraz zainspirował Was do przemyśleń, w tym miesiącu nie uwzględniłam w raporcie ŻADNEJ randki z Regularnym Randkowiczem. Do Waszej informacji wystarczy, że widzimy się średnio min. 3 razy w tygodniu. Na tym etapie znajomości więcej jest spontaniczności i spotkań “przy okazji”. Liczba tych randek mogłaby mocno zaciemnić obraz i wprawić w zakłopotanie innych Randkowiczów bez znajomości kontekstu. Poza tym czuję, że trochę prywatności też chcę mieć i to jest właśnie taka informacja, którą w tym momencie nie chcę się dzielić.
Kiedy przestanę randkować?
Artykuł o tym tytule wzbudził emocje i dyskusje również wśród Randkowiczów. Posypały się kwiaty, prezenty i wyznania. Wydaje się, że również na jego fali usłyszałam i odczułam szczerość najpiękniejszego wyznania w życiu “za wcześnie na oświadczyny, ale chcę zaangażować się emocjonalnie z Tobą.” Jak to rezonowało we mnie tego się nie da wyrazić. Na luzie i bez spiny sprawdzamy czy miło zmieni się w miło(ść) 😉 Nadal zamierzam spotykać się ze wszystkimi mężczyznami, którzy proponują spotkania i z którymi czuję się dobrze w rozmowie pod warunkiem, że mam czas. Każdy z obecnych Randkowiczów, którzy proponują kolejne randki wie, że jest Regularny Randkowicz. Co mnie samą zaskoczyło, w październiku tylko jeden z nich przyjaźnie, acz zdecydowanie zamknął ten rozdział w życiu, w czym nie bez znaczenia ma pewnie fakt, że przyjeżdżał z Warszawy do Poznania.
Dać się poprowadzić…
Od końca września chodzę z jednym z Randkowiczów na kurs kizomby do szkoły tańca Salsa Siempre. Chociaż kursy tańca w parze i solo towarzyszą mi od czasów licealnych, to ten jest absolutnie wyjątkowy mimo, że już wcześniej chodziłam na kizombę do innej szkoły tańca. Nigdy wcześniej nie czułam na kursie tańca, że rozwijam się tak bardzo jako kobieta w kontakcie z mężczyzną. Czego się uczę?
- Włączania trybu umysłu “nothing box”, czyli nie “rozkminiania”, tylko czucia partnera.
- Bycia prowadzoną dyskretnymi ruchami klatki piersiowej poprzez dotyk lub jedynie obserwację jej bez kontaktu z ciałem.
- Nie przejmowania się rytmem (!), melodią, choreografią, krokami, a zamiast tego skupienia się na odczuciu jak chce poprowadzić mnie partner i przyjmowania dokładnie takiego tańca, jaki chce mi dać.
- Bycia dotykaną przez wielu nieznanych mi mężczyzn w najbliższym kontakcie, w jakim byłam w tańcu, czyli klatka w cycki!
Dla mnie, osoby wrażliwej muzycznie i ambitnej w procesie uczenia się, to prawdziwa rewolucja. Zawsze chętnie “pomagałam partnerowi” w utrzymaniu tańca w rytmie i choreografii. Dodawałam ozdobniki na granicy “solówki we dwoje” żeby taniec wyglądał dobrze. Teraz odkrywam przyjemność takiego “stopienia się” z partnerem w tańcu, odczuwania go w bliskości, przyjmowania takiego tańca, jaki chce mi dać. W ramach zmiany partnerów tańczę również z instruktorem. Niesamowite i zaskakujące są dla mnie te momenty, gdy udaje mi się tak odczytywać jego ruchy i poddać się nim, że nieoczekiwania zaczynam tańczyć w sposób, którego się nie uczyliśmy.
W tańcu jak w randkowaniu
Uczę się przekładać doświadczenia taneczne na życie randkowe żeby wzbogacić swoje doświadczenia i poprawić jakość relacji. Jakie podobieństwa widzę?
Przyjmowanie
Każdy mężczyzna poprzez swoje działanie daje to, co potrafi, aby doświadczenie kontaktu z nim było przyjemne dla kobiety. Naszym zadaniem jest przyjąć to z ufną otwartością i wdzięcznością, odczuć to i podzielić się tymi odczuciami z mężczyzną. Bez szukania “drugiego dna” i zastanawiania się “co z nim nie tak” . Tylko tyle i aż tyle.
Bycie prowadzoną
W kontekście randkowym, to czucie się bezpiecznie będąc otwartą na wszystkie działania poprzez które mężczyzna chce pokazać fascynację kobietą. Kwiaty, prezenty, wyznania, niespodzianki, działania, przytulenia, pocałunki, seks. Przyjmujemy, dzielimy się odczuciami, stwarzając tym samym pole do dialogu na temat czy ewentualna niechęć jest tym co ma źródło w relacji, czy też jest blokadą w nas, którą można jakoś przepracować.
Radzenie sobie z mnogością mężczyzn
Mężczyzn kierujących uwagę w stronę kobiety jest wielu. Im bardziej kobieta jest odczuwana jako taka, która otwarcie przyjmuje ich, “daje się poprowadzić”, tym jest ich więcej. Każdy chce ją przyciągnąć do siebie, zadziałać, sprawić by czuła się z nim dobrze. I z tym, droga kobieto, trzeba nauczyć się żyć. To trzeba umieć z wdzięcznością przyjąć. Nie pomaga nam w tym kultura, stereotypy, z tym o “świętej i dziwce” na czele. Wszystkie mądrości o właściwym sposobie zachowania kobiety, mające u podłoża lęk, że kobieta bez kontroli zewnętrznej zagraża interesom mężczyzny i porządkowi społecznemu.
Jak mi idzie?
Październik był miesiącem próby dla mnie. Łatwo jest radzić sobie z zainteresowaniem z wielu stron i przyjmować wysiłki mężczyzn gdy wszyscy są na tym samym etapie rozwoju znajomości, a ja w pełni sił i zdrowia biegam z randki na randkę. Zaangażowanie w relację z Regularnym Randkowiczem i ujawnienie tego faktu Randkowiczom przed kolejnymi spotkaniami wykazało pewne braki w mojej umiejętności przyjmowania. Po pierwsze musiałam zmierzyć się z moimi przekonaniami o byciu całowaną przez różnych mężczyzn, z którymi czuję się dobrze i bezpiecznie. Do jednej takiej sytuacji odruchowo nie dopuściłam i czułam się z tym potem źle, ponieważ okazało się, że tym samym “zepsułam moment”, gdy Randkowicz właśnie chciał mi wyznać, że chciałby być częścią mojej rodziny i zaopiekować się mną. Nie dałam jemu zadziałać tak, jak on czuł, że chce, aby mieć pewność, że zrobił, co mógł, a sobie nie dałam szansy odczuć tego i podzielić się z nim jakie emocje to we mnie wywołuje. Wniosek: nadal mam sporo pracy w obszarze przyjmowania. Zamierzam częściej mówić sobie “milcz kobieto” 🙂
Masa krytyczna i ban od Tindera
Trochę nie doszacowałam jak mogą zmienić się proporcje zaczynanych przez mężczyzn rozmów do liczby akceptowanych matchy. Wcześniejszy miesiąc był o tyle specyficzny, że głównie były to osoby z trasy mojego weekendowego wyjazdu do Trójmiasta. W związku z intensywniejszym życiem, również pozarandkowym, zaczęłam być na Tinderze coraz rzadziej, a włączając apkę zawsze miałam 70-90 wiadomości nieprzeczytanych. Przy takiej liczbie aktywnych rozmówców często ograniczałam się jedynie do odpowiedzenia tym, z którymi już się spotkałam lub planowałam się spotkać. Do 30 rozmów to moje optium, do 50 jest “ogarnialne”, natomiast powyżej to taki stan, z którym czuję się źle. Dzięki temu pracowałam nad pełnym szacunku dla drugiej osoby i otwartym komunikowaniem chęci zakończenia rozmowy, szczególnie w przypadku, gdy czuję, że za zaangażowaniem mnie w rozmowę nie idzie chęć czy też odwaga zaproszenia mnie na randkę lub jest coś takiego co odczuwam jako “dziwne” czy “nieprzyjemne”. Dobrze jest pisać, ale nic nie zastąpi rozmowy.
W tej sytuacji, w najmniej oczekiwanym momencie, bo w drodze na randkę z Warszawiakiem, dotarło do mnie, że Tinder zablokował moje konto. Historię i jej ciąg dalszy możecie przeczytać tutaj. Czego dotąd nie powiedziałam to to, że gdy emocje opadły poczułam… ulgę. Pod tym pretekstem zrobiłam sobie 2-tygodniowy urlop od Tindera, który wykorzystałam na odczucie co chcę zmienić w moim podejściu, rozwój istniejących relacji i na… chorowanie.
Relacyjna na chorobowym
Praktycznie od początku października walczę z infekcjami i nadal do końca nie wyzdrowiałam. W tym okresie na zmianę próbowałam żyć jakbym była zdrowa i “oszczędzać się”. Początkowo chodziłam jeszcze na umówione wcześniej pierwsze randki, potem akceptowałam tylko kolejne. Następnie ograniczyłam grono do najbardziej wytrwałych Randkowiczów, którzy dbali o moje lekarstwa, spacery, świeże kwiaty i obiady, w tym cudowny rosół leczniczy 🙂 Niestety infekcję przejął Młody. Czuję się zmęczona przedłużającą się sytuacją choroby i zdenerwowana tym, że mogę dużo mniej, niż chcę zrobić, nie tylko zawodowo, ale i w kwestii budowania formy przed sesją nago na trzydziestkę. Mam jednak świadomość tego, że po prostu przesadziłam z intensywnością życia i teraz mierzę się z konsekwencjami.
Eksperymentuję dalej
OK czuję się źle z nieodpowiedzianymi wiadomościami na Tinderze. Dlaczego? Weźmy to pod lupę.
- Chcę każdemu dać szansę, nie zwracając uwagi na to jak ktoś umie się zaprezentować na profilu, zakładając, że z pewnością jest w nim coś pięknego jako człowieku.
- Chcę zachować zasadę odpowiadania na każdy sygnał w moją stronę z zachowaniem proporcji – adekwatnie do wysiłku (np. na emotikon odpowiadam emotikonem, a nie wiadomością na 10 linijek).
- Nie chcę być odebrana jako nieuprzejma, dbająca o “statystyki, a nie ludzi”.
- Źle się czuję z jawnymi dowodami na to, że się nie wyrabiam.
Doświadczenie randkowania pokazuje, że na ogół gdy z czymś się czuję źle, to mam coś do przerobienia w myśleniu lub/i zachowaniu. A gdyby spojrzeć na to inaczej?
- Danie komuś szansy to umożliwienie nawiązania rozmowy poprzez akceptację pary i wskazanie linka do bloga, gdzie znaleźć można więcej informacji na mój temat, znaczenie ułatwiających trafienie do mojego serca już od pierwszej wiadomości.
- Mam atrakcyjny profil randkowy. Można się domyślić, że zainteresowanie mną jest duże. Czyli nie każdemu mogę/chcę/dam radę odpisać. Wiele osób może nie spodziewać się nawet, że im odpiszę (i niejednokrotnie wręcz piszą o tym zaskoczeni, gdy tak się dzieje).
- Każda wiadomość mówi jedynie “widzę Cię kobieto, która zwróciła moją uwagę!” i nic więcej, dopóki nie idzie za nią propozycja spotkania realnie.
- Niezależnie od tego co będę robić i myśleć, znajdą się tacy, którzy mają swoje określone zdanie na mój temat i “wiedzą lepiej” jaka jestem.
30 pierwszych znaków i inne nowości [SPOILER LISTOPADA]
Już w listopadzie założyłam nowe konto Tinder z zamiarem działania na nim, który obmyśliłam na chorobowym. Akceptuję wszystkie pary, a odpowiadam tylko tym, którzy przyciągną moją uwagę pierwszymi 30 znakami wiadomości. Dlaczego 30? Bo tyle się wyświetla w widoku głównym listy wiadomości na Tinderze bez wklikiwania się w rozmowę. Odpadają z miejsca wiadomości typu “cześć” i synonimy, emotikony, reakcje na zmiany profilu i zdjęcia oraz pytania typu “o co chodzi z tym blogiem?” nie wskazujące na podjęcie wysiłku samodzielnego poznania i zrozumienia. Fakt, że tym kieruję się przy odpowiadaniu (lub nie odpowiadaniu) jest w treści mojego opisu po polsku i angielsku. Zakładam, że osoby poważnie zainteresowane rozmową czy spotkaniem ze mną przeczytają opis i zadziałają zgodnie z nim. Mam nadzieję w ten sposób lepiej gospodarować swoim czasem i energią rezerwując je dla mężczyzn zafascynowanych mną jako kobietą, a w szerszej perspektywie – pozytywnie wpłynąć na jakość podrywu online 🙂 Osobiście mam też nadzieję na rozprawienie się ze złym samopoczuciem z powodu nieodpowiedzianych wiadomości i zmienić je w radość przekopywania się przez ich jeszcze większą liczbę dla znalezienia tych wyjątkowych mężczyzn, którzy sprawią, że poczuję się zaintrygowana. Specjalnie dla Was drodzy Czytelnicy, poniżej rada od Marii jak kreatywnie i z klasą rozpoczynać rozmowy na portalu randkowym.
Rada na dziś od Marii: Czujesz, że chciałbyś się spotkać z kobietą, a obawiasz się utknięcia na liście jej wiadomości nieodpowiedzianych? Daj znać w pierwszych 30 znakach wiadomości (widoczne na liście zbiorczej wiadomości Tinder- w przypadku innych portali policz znaki), że chcesz się spotkać i dlaczego czujesz się zaintrygowany nią. Co przyciągnęło Cię w jej profilu, że tak zdecydowanie reagujesz? Ważne jest wzbudzenie zaufania żeby nie myślała, że jesteś “napalony” (unikaj sugestii spotkania dziś) albo zagrażający jej. Co ważne- mowa o JEDNEJ wiadomości rozpoczynającej rozmowę. Bombardowanie wiadomościami po kilka słów nie jest fajne (powiadomienia o każdej wiadomości osobno wyskakują na górze ekranu w trakcie używania apki) oraz ryzykujesz pozostanie niezauważonym przez ostatnią, mało porywającą wiadomość (typu “miłego dnia”). I zdecydowanie odradzam próbę przejścia na inne kanały komunikacji typu WhatsApp, Facebook, IG w celu uzyskania łatwiejszego dostępu do uwagi kobiety. Choć wiele kobiet, niezbyt przywiązanych do tajności swoich danych personalnych, może się zgodzić, to jednak Ty, randkując z klasą, pamiętaj, że na ten moment jesteś obcy. Twoim jedynym celem powinno być doprowadzenie do tego żeby jak najszybciej poczuła się komfortowo, bezpiecznie i zainteresowana na tyle żeby chcieć się z Tobą spotkać. Pisanie tylko jest narzędziem, a nie celem. Przyjemnie jest pisać, ale najlepiej poznaje się człowieka rozmawiając i patrząc mu w oczy.
I tu niespodzianka- Tinder znowu mnie zablokował. Tak więc Czytelnicy z Tindera nie wykorzystają powyższej wiedzy w kontakcie ze mną tam. Jednak żeby nie tracić kontaktu z Randkowiczami i Czytelnikami otwieram się na inne platformy randkowe. To jaką wybiorę zależy również od Was! 🙂 Możecie przesyłać swoje rekomendacje w ankiecie dostępnej tutaj (NIE zbieram adresów e-mail).
Ponadto wyznaczam sobie kilka nowych zasad, które wynikają z tego, że staram się iść w stronę coraz większego skupienia i efektywności.
- Na wiadomości odpowiadam, gdy napiszę wszystkie artykuły zaplanowane na dany tydzień. Nie chcę przedkładać przyjemności i dobra mojego oraz moich rozmówców ponad moich Czytelników.
- Na każdy tydzień określam maksymalny limit randek włączając w to Regularnego Randkowicza. Zamierzam oszczędniej dysponować czasem i energią przeznaczanymi na randki. A ponieważ Regularny Randkowicz wraz z Randkowiczami, którzy mnie już trochę znają, dbają o to żebym miała zajęty czas, zdaję sobie sprawę, że potencjalnym nowym Randkowiczom może być dużo trudniej, niż do tej pory i nie ze wszystkimi wartościowymi mężczyznami będę miała okazję się spotkać.
- Wyłączam wszystkie powiadomienia w telefonie poza SMS, telefonem i e-mailem, a w czasie pisania artykułów włączam tryb samolotowy.
- Nie ma randkowania nie ma spotkań. Tę zasadę już stosuję, ale nigdy wcześniej o niej nie mówiłam. W aktualnym momencie życia mam czas jedynie na randki, spotkania biznesowe i rodzinne. Jeżeli czuję, że ktoś nie widzi we mnie kobiety, która go fascynuje i pragnie ją poznać lepiej, tylko chce żebym była koleżanką, to przykro mi, ale nie. Jak udaje mi się stawiać granice? Zostawiam inicjatywę mężczyźnie i obserwuję 🙂 Jeżeli mężczyzna proponuje spotkania, inicjuje kontakt między nimi, płaci za nie, nie rozmawia o innych kobietach, to mam poczucie, że randkujemy. Jeżeli w którymś z tych elementów zaczyna coś zgrzytać, to czuję powiew zmiany od zbliżającego się pociągu z napisem “FRIENDZONE”… któremu pozwalam odjechać z Randkowiczem, czekając na następnych 🙂
Tinder wyzwanie
We wrześniu zadeklarowałam, że w mojej otwartości na rozmowę ze wszystkimi mężczyznami, którzy do mnie napiszą, idę o krok dalej – otwarcie zachęcając do kontaktu tych, których dawniej “przesunęłabym w lewo” ze względu na jakieś kryterium selekcyjne. Wybór kryterium selekcyjnego pozostawiłam moim Czytelnikom, którzy w głosowaniu wybrali ex aequo fanów ONS/FWB oraz osoby mieszkające ponad 50 km ode mnie. W ten sposób stałam się Waszym manekinem do randkowych testów zderzeniowych. Więcej na ten temat znajdziecie w tym artykule. Opisem zachęcałam w podobnym brzmieniu (nie zrobiłam screena przed zablokowaniem konta):
“Superlike omija kolejkę:
- Fan ONS/FWB? Czuję, że pragniesz bliskiego związku 🙂
- Otwarty na zmianę miasta? Zapraszam do Poznania!”
Czuję, że to wyzwanie totalnie nie poszło 🙂 Motyw z superlikiem nie został kompletnie zrozumiany – nikt z żadnej z grup nie próbował w ten sposób połączyć się w parę. To, czego było za to dużo to pytań od mężczyzn niezainteresowanych ONS/FBW, czy ja jestem tym zainteresowana i niejednokrotnie wyraźnie komunikowaną ulgą, gdy zapewniałam, że nie 🙂 Zdaję sobie więc sprawę, że to wyzwanie mogło mi wprowadzić nieco PR-owego zamieszania 😉
Zupełnie poza wyzwaniem, z racji akceptowanych po kolei par, miałam kontakt z takimi mężczyznami. Spostrzeżenia?
ONS/FWB
Im dłużej mam styczność z przedstawicielami tej grupy, tym bardziej bawi mnie jak są oni demonizowani oraz jak przez ich pryzmat postrzegana jest społeczność Tindera, mimo tego, że spotykam ich w wirtualnej przestrzeni stosunkowo (bez skojarzeń) rzadko. Może być tak, o czym już pisałam tutaj, że mój profil “odstrasza ich” jasnym postawieniem sprawy, że szukam zaangażowanej relacji i powiększenia rodziny. Są jednak tacy, którzy dają like i odzywają się. Co się dzieje dalej? Nie ma tu prostych generalizacji. Faktycznie znacznie częściej okazuje się, że ONS/FWB w opisie jest jasną komunikacją ich aktualnej potrzeby. W nielicznych przypadkach panowie przyznają, że w zasadzie to mają inne pragnienia – chcieliby bliskiego związku, ale z różnych względów nie czują się zdolni do tego poprzez brak umiejętności, wcześniejsze doświadczenia lub tkwienie w niesatysfakcjonującej relacji. Budujące jest doświadczenie niesamowitej kultury, wręcz kurtuazji, w rozmowach z FBW/ONS. Czuję, że zdecydowana większość z nich praktykuje podejście “moim prawem jest proponować, a Twoim – odmówić”. Podziękowanie za rozmowę i życzenia powodzenia czy też miłego dnia z ich strony są na porządku dziennym. Mimo przeprowadzonych blisko trzydziestu rozmów z nimi, zdarzyły mi się chyba cztery, które odczułam jako nieprzyjemne i zakończyły się unmatchem z mojej strony. Były to przypadki irytującego i uporczywego ignorowania mojego “nie” i liczne próby zmiany go w “tak” poprzez opisywanie co by mogli mi zrobić, albo, gorzej, wmawianie mi wypierania potrzeb seksualnych. Panowie! Jeżeli kiedykolwiek zdarzy Wam się iść tą drogą pamiętajcie, proszę – udawanie, że o nieświadomości kobiety, której nie znacie, wiecie więcej, niż ona sama, aż się prosi o porażkę 🙂 Również jako męczące odczułam rozmowy, gdy panowie niby deklarowali, że chcą porozmawiać na tematy nie-seksualne, ale jednak wracali do nich sprawiając wrażenie, jakby tylko to było treścią ich życia, co nie brzmi fajnie. Spotkałam się realnie tylko z jednym mężczyzną deklarującym poszukiwanie FWB/ONS, czyli skala jest tak mała, że nie pokusiłabym się o jakieś wnioski. Żeby uciąć spekulacje powiem tylko, że da się przeprowadzić kulturalną rozmowę bez kontaktu fizycznego, a po czasie z rozbawieniem wspominać, że, miał wpisane FBW/ONS, a ja nawet nie wiem jak to się stało, że dopuściłam go do rozmowy w czasie, gdy było to moje kryterium selekcyjne. I bardzo się cieszę, że do dziś mamy kontakt – nadal bez kontaktu fizycznego (pozdrawiam:)).
Mieszkający +50 km ode mnie
Czuję, że rozmowy z mężczyznami z oddalonych miast to była najmniej dająca efekty część mojego czasu spędzonego na rozmowach. I to mimo tego, że otwarcie na początku rozmowy mówiłam o tym, że mieszkam i zamierzam mieszkać w Poznaniu. Po tym pytałam czy rozmówca czuję się otwarty na zmianę miasta zamieszkania, czy też chce pozostać tam, gdzie jest. Chociaż, przyznaję, czułam się zaskoczona tym, jak wielu deklarowało otwartość i niejednokrotnie dziwili się mojemu zdecydowaniu w tej kwestii, to jednak przyjazd do innego miasta na randkę jest barierą. Natomiast cieszę się z tego wyzwania, jakie mi wybraliście, bo dzięki temu:
- zaczęłam myśleć więcej o czym rozmawiać, aby nie tracić czasu na rozmowę nie prowadzącą do spotkania
- miałam i będę mieć wkrótce szansę na zmierzenie się z moimi przekonaniami na temat mężczyzn z Indii, o czym więcej będzie w komentarzu do raportu listopadowego.
Wniosek nasuwa mi się jednak taki, że najlepiej szukać partnera lokalnie. Mieszkanie w innym mieście czy kraju jest sporą barierą w budowaniu bliskości, a zaangażowanie czasu i większych finansów stwarza ryzyko trwania w relacji wyobrażonej, a nie realnej, szczególnie, gdy idzie za tym oczekiwanie wyłączności w randkowaniu, nie oferując w zamian wyłączności w życiu codziennym.
Nie tylko randki
Randki to bardzo przyjemna, ale jednak tylko część mojego życia w tematyce relacyjnej. W październiku sporo działałam, aby lepiej wspierać Was w ubogacaniu Waszego życia uczuciowego. I teraz te działania ujrzą światło dzienne, czym czuję się bardzo podekscytowana. I działam dalej 🙂
Doradztwo randkowe
Zmotywowana przez niektórych Randkowiczów oraz moją fotografkę Paulinę Borkowską, dopracowałam koncepcję usługi doradztwa randkowego. Oferuję ją w trzech pakietach, w tym jeden mogę realizować zdalnie, a pozostałe w Poznaniu.
Z tej okazji mam specjalną niespodziankę dla moich byłych i obecnych Randkowiczów – zniżkę 50% na wszystkie pakiety do wykorzystania do końca stycznia. Chciałabym w ten sposób podziękować im za wspólnie spędzony czas, który mnie w pewien sposób ukształtował 🙂 Piszę tutaj, bo mam nadzieję, że dotrę w ten sposób do tych, z którymi nie mam kontaktu.
Dla Czytelników również mam niespodziankę. W przyszłym tygodniu ogłoszę konkurs, w którym do wygrania będą 2 pakiety Pełne Wsparcie o wartości 3599 zł każdy!
Dla osób o umiarkowanej tolerancji na ryzyko konkursowe, przy równoczesnej chęci rozwinięcia swojego życia uczuciowego, przygotowałam promocję na Black Friday i Cyber Monday.
Śledźcie bloga, FB i IG- będę o wszystkim informować na bieżąco.
Grupa wsparcia – relacja partnerska w okresie ciąży i wczesnego rodzicielstwa
W aktualnej fazie rozwoju bloga zajmuję się podstawami, czyli randkowaniem jako sposobem na nawiązanie bliskiej relacji uczuciowej. Docelowo jednak chciałabym obejmować tematycznie wszystkie etapy rozwoju relacji miłosnych, w tym zakończenie i budowanie relacji w rodzinie patchworkowej. Chcąc już na ten moment wesprzeć osoby będące w relacjach, połączyłam siły z Marią Urbańską-Bąk, z którą studiowałyśmy razem psychologię. Nie chwaliłam się dotąd, że jestem magistrem psychologii, ponieważ nie chciałabym żeby jakiekolwiek porady pisane na tym blogu były odebrane jako porada psychologiczna.
We dwie Marie ruszamy w grudniu z jedną grupą wsparcia dla przyszłych i młodych mam w Poznaniu na os. Kosmonautów. Tematyka obejmuje relacje z partnerem w okresie ciąży, okołoporodowym i małego dziecka. Będziemy wplatać w to elementy porozumienia bez przemocy. Dlaczego taka tematyka? Ponieważ z rozmów z młodymi rodzicami i mężczyznami w relacjach obecnych na portalach randkowych – wielu wskazuje ten specyficzny czas jako moment, gdy partnerzy oddalają się od siebie. Gdy przychodzi kryzys można albo polec, albo wyjść z niego mocniejszym. Zrobimy co w naszej mocy, żeby w przypadku osób z grupy miało miejsce to drugie. Maria będzie moderatorem grupy, a ja mam być empatycznym “rzecznikiem mężczyzn”. Jeżeli jesteś mężczyzną i czujesz, że rozmowa z Tobą ułatwiłaby mi przygotowanie się do tej roli we wsparciu kobiet- napisz do mnie, a najlepiej porozmawiajmy:) W kolejnym kroku myślimy nad wsparciem mężczyzn, tylko brak nam jeszcze danych jaka forma byłaby najbardziej skuteczna dla mężczyzn – Panowie czuję się otwarta na dyskusję na ten temat!
Zapisów na grupę wsparcia można dokonać w ankiecie Google pod adresem https://forms.gle/dpUergjyrUEgZmMX8 . Koniecznie podzielcie się tym linkiem ze znajomymi młodymi matkami, co do których czujecie, że mogą jej potrzebować.
Festiwal
To największy projekt w życiu jaki robiłam. Założeniem eventu jest przeniesienie doświadczenia portali randkowych i networkingowych do reala w okolicznościach sprzyjających nawiązywaniu relacji i dobrej zabawie poprzez:
- łączenie ludzi online i offline na długo przed eventem
- program nastawiony na aktywności parami i w grupach
- inspirację mądrych prelegentów do refleksji o relacjach
- doznania kulinarne i muzyczne wzbudzające emocje i pobudzające zmysły.
Rozpoczynając prace nad tym wydarzeniem myślałam o terminie pierwsza połowa lipca 2020, jednak, ze względu na skalę przedsięwzięcia i czas w jakim zazwyczaj organizuje się imprezy masowe, na ten moment nie jestem pewna czy nie będzie to przypadkiem 2021 rok. Pewne jest jedno – takiej imprezy o jakiej myślę w Polsce nie ma i zrobię ją 🙂 Chciałabym kształtować ten event wraz z jego uczestnikami. Zainteresowanych zapraszam do grupy na Facebooku Festiwal Relacyjny – kulisy. Zaangażowani fani mogą liczyć na zniżkę i inne atrakcje 🙂 Jeżeli ktoś chciałby wesprzeć mnie w organizacji swoimi kompetencjami lub dojściem do potencjalnych sponsorów – proszę o kontakt na mój nowy e-mail hallorelacyjna@gmail.com.
Pracujmy razem!
W związku z tym, że pomysłów mam więcej, niż czasu na realizację, a niektóre z nich wymagają umiejętności, których nie mam, zaczynam robić to, co lubię – delegować 🙂 Dlatego pojawiła się nowa zakładka Pracujmy razem, w której piszę oferty pracy. Zachęcam do zaglądania i dzielenia się ze znajomymi.
Relacyjna do wzięcia
Ostatnie, lecz nie najmniej ważne- po ponad roku od złożenia pozwu o rozwód sąd stwierdził oficjalnie, że jestem znów do wzięcia! 🙂 Zanim pobiegnę z wnioskiem o nowy dowód osobisty minie jeszcze trochę czasu potrzebnego na uprawomocnienie się wyroku, niemniej jednak na swój sposób już świętowałam 🙂 Miałam dzień sprawiania sobie przyjemności kulinarnych – prawdziwe tournée po poznańskich kawiarniach i restauracjach, kończąc na mojej ulubionej gruzińskiej restauracji Chmeli Suneli. Bo chociaż męża Gruzina już nie mam, to Gruzja pozostaje moją drugą małą Ojczyzną i miłością. I nie chodzi tylko o to, że “przez żołądek do serca” 🙂
Masz dosyć nieskutecznych poszukiwań osoby, z którą nawiążesz zaangażowaną relację opartą na emocjach? Nie przemawiają do Ciebie techniki uwodzenia i manipulacja? Tęsknisz za autentycznością, szczerością i bliskością w relacjach? Zajrzyj do zakładki Doradztwo Randkowe i sprawdź co przygotowałam, aby pchnąć Cię na relacyjną stronę życia 🙂
Ciekawa jestem Waszych komentarzy i dyskusji odnośnie tematów poruszonych w tym poście! 🙂 Koniecznie dajcie znać co myślicie, jak mogę podzielić się moimi doświadczeniami w sposób jeszcze bardziej praktyczny dla Was. I podzielcie się tym artykułem z osobami, którym czujecie, że może się przydać.
Serdeczności! 🙂
Maria