Co to były za 3 miesiące! Ile się wydarzyło! Ile się zmieniło we mnie, w moim życiu i dookoła! Pojawiło się 29 mężczyzn, z którymi miałam szczęście przeżyć przynajmniej jedną randkę. Spotkałam się również z mężczyznami, którzy byli niezgodni z moimi kryteriami selekcyjnymi: Obcokrajowcami, Szukającym FWB Żonatym bez złożonego pozwu o rozwód, W wieku powyżej 35 lat, Mieszkającym w odległości powyżej 50 km, Mającymi za dużo kilogramów, Prezentującym estetykę, której nie czuję jako męskiej (piercing, długa grzywka + przesada w wydźwięku tatuażu), Łysymi całkowicie lub częściowo, Wiernymi kibicami Lecha Poznań, Ludźmi wewnętrznie najeżonymi, Palaczem, Człowiekiem bez zdjęcia profilowego. Dzięki nim otworzyłam się na wszystkich, którzy chcą ze mną porozmawiać i utwierdziłam w przekonaniu, że dobrze robię. Dziękuję Wam Panowie z całego serducha! 🙂 Cieszę się, że Was poznałam 🙂
Pełen raport możecie znaleźć tutaj. W tym artykule poruszam kluczowe kwestie, które możecie przekuć w działanie już dziś lub mogą Was zainspirować. Niektóre tematy będą pogłębiane w dalszych artykułach. Czujesz że potrzebujesz poruszenia jakiegoś wątku? Napisz koniecznie w komentarzu lub wiadomości:)
A teraz zróbcie sobie dzbanek herbaty i górę jedzenia, bo to będzie długi artykuł 🙂
Preludium
Zanim ku radości, fascynacji, bądź zgorszeniu innych zaczęłam spotykać się z wieloma mężczyznami równocześnie i otwarcie się do tego przyznawać, byłam obrazem matrymonialnej nędzy i rozpaczy. Pielęgnowałam w sobie przypuszczenie, graniczące z pewnością, że nikt nigdy, przenigdy nie będzie chciał stworzyć ze mną relacji z założenia do końca życia, ponieważ więzi rodzinne są dla mnie wartością, w związku z czym 2-3 razy w roku wyjeżdżam do Gruzji, z którą łączy mnie rodzina Byłego, któremu zawdzięczam synka. Nie widziałam powodów dla których jakiś mężczyzna mógłby chcieć wybrać drogę ze mną mając tyle prostszych, atrakcyjnych opcji. Jako że marzę o dużej rodzinie, o tym żeby rodzeństwo było dość podobne wiekowo i było ze sobą blisko, w głowie szykowałam się już na samotne macierzyństwo i ciężką walkę o życie zgodne z wartościami.
Na szczęście, dzięki uprzejmości Byłego, wyjechałam w czerwcu na pierwszy wyjazd bez Młodego. Sama w górach na weekend, pieszo ze Szklarskiej Poręby do Karpacza i po drodze zaliczone dwa wschody słońca. To pomogło mi przypomnieć sobie, że jestem nie tylko matką i członkiem złożonego systemu rodzinnego, ale i kobietą. I zwyczajnie potrzebuję czuć się dobrze w relacji z mężczyzną oraz wzajemnie wspierać się w życiu codziennym i rozwoju. Obiecałam sobie, że na rok zapomnę o samotnym macierzyństwie jako o pomyśle na życie i podejmę wszelkie możliwe starania, aby nie podcinać sobie samej gałęzi szczęścia, na której siedzę. Uznałam, że najgorszą robotę utrudniającą wejście w relacje robią w moim przypadku:
- Brak przeznaczonego czasu na spotkania.
- Lęk przed zranieniem i zmarnowaniem czasu, który mogę poświęcić, np. mojemu synowi.
- Niewłaściwe wzorce zachowań
Jeszcze w górach trafiłam na stronę Rori Raye i zaczęłam chłonąć darmowe treści, a następnie, przy okazji promocji, zakupiłam komplet szkoleń, z którymi pracowałam w każdej wolnej chwili. Dowiedziałam się, że kompletnie niewłaściwie zabierałam się za wchodzenie w relacje z mężczyznami, próbując trafić do nich przez rozum, a nie przez serce oraz angażując się emocjonalnie w związki wyobrażone, które po stronie mężczyzny nie były związkami opartymi na zaangażowaniu. Ponadto zaczęłam eksplorować i rozwijać swoją kobiecą energię. Nabrałam większej świadomości swoich emocji i zaczęłam bardziej kierować się nimi w życiu codziennym. Zrobiłam listę powodów dla których ktoś mógłby mnie pokochać i wysłałam bliskim osobom, które dodały do niej punkty, o których nie pomyślałam. Moja pewność siebie wzrosła. Uznałam, że moje lęki warto zgłębiać, ale nie warto się nimi kierować, bo podtrzymywane przy życiu, nie służą mojemu rozwojowi. Poczułam się gotowa na nawiązywanie relacji.
Punkt startu
13.07.2019 to dzień kiedy założyłam konta premium na Tinderze, be2 i e-darling, doświadczając prawdziwego efektu “it’s raining man”. Dość szybko wpadłam w pierwszą pułapkę randkowania online – złudzenie, że najatrakcyjniejsi mężczyźni są dostępni na kliknięcie i jest ich wielu. Ponadto przy moim zboczeniu zawodowym pracy w IT sprawdzałam wszystkie dostępne artykuły na temat działania Tindera i jego algorytmu tak, aby zrozumieć działanie apki i “ograć system”. I choć w ciągu tygodnia umówiłam się na więcej pierwszych randek, niż przez całe życie wcześniej, to jednak z czasem czułam przede wszystkim rosnące zmęczenie “selekcją”. Od początku podejmowałam decyzje na podstawie opisów, co zajmowało dużo czasu, biorąc pod uwagę fakt, że jako nowa użytkowniczka Tinder w dobę miałam już ponad 1000 like.
Odwrót z kursu
Już na początku sierpnia miałam pierwszego randkowicza regularnego, czyli takiego, z którym widywałam się ok. 3 razy w tygodniu. Wobec rosnącego zaangażowania emocjonalnego popełniłam strategiczny błąd i zrezygnowałam z kawiarnianych randek z innymi mężczyznami. Zignorowałam przy tym fakt, że kobiety na ogół czują się szybciej gotowe do zaangażowania w relację i uznania jej za długotrwały związek, niż mężczyzna. Ograniczając się do tego jednego mężczyzny trudniej jest o nie wywieranie presji na deklaracje oraz wspólne spędzanie czasu. I w końcu, trudniej jest też pytać samą siebie czy to jest na pewno mężczyzna, którego chcę, ponieważ w miłości, trochę jak w hazardzie – zaangażowanie rośnie w miarę inwestycji, np. czasu i emocji. Ponadto, gdy ucina się innym mężczyznom możliwość pokazania jak mogą zadbać o nasze poczucie szczęścia, brak jest danych do porównania. W końcu też uczciwie sama przed sobą przyznałam, że seks angażuje mnie emocjonalnie i wobec wagi nawiązania właściwej relacji z mężczyzną z którym czuję się dobrze, wolę sobie odpuścić przyjemności w duecie i cieszyć się nimi w pełni za jakiś czas z jednym wybranym mężczyzną. Tymczasem eksploruję swoją seksualność solo, do czego inspirację znajduję na www.omgyes.com, co, przyznaję, jest nadspodziewanie satysfakcjonujące i z dużą radością kiedyś podzielę się tą wiedzą z Wybrańcem 😉
Totalna otwartość
Od 14.09. zaczęłam stopniowo dopuszczać do rozmowy wszystkich, którzy dali mi like na Tinderze. Zbiegło się to w czasie z moim zakończeniem pracy biurowej i przejściem w 100% na freelance. Z racji tego, że byłam wtedy krótko po wyjeździe do Trójmiasta, miałam duże pole do weryfikacji mojego przekonania o braku sensu szukania dalej niż w promieniu 50 km. Zaskoczyło mnie ilu mężczyzn deklaruje brak przywiązania do miejsca zamieszkania i otwartość na jego zmianę. Póki co jeszcze nikt nie przyjechał do Poznania na spotkanie, natomiast czuję, że w kolejnym raporcie będę miała coś na ten temat do powiedzenia 🙂
Owiane złą sławą FWB/ONS
Zawsze przed rejestracją na Tindera powstrzymywała mnie dość powszechna opinia, powtarzana nawet przez jego użytkowników, że jest to apka, która skupia ludzi poszukujących ludzi na przygodny kontakt (FWB- friends with benefits, układ typu przyjaciel z “benefitami” w postaci niezobowiązującego seksu, ONS – one night stand, tzw. przygoda na jedną noc). Ja wyszłam z założenia, że jest to po prostu największa baza osób zainteresowanych wejściem w relację, dostępna 24h/7, z fajnym UX (user experience, takie zboczenie zawodowe po IT;)). Stworzyłam profil kobiecy i autentyczny, w którym starałam się ująć kwintesencję mnie. I mimo tego, że przeprowadziłam setki rozmów (tylko od 14.09. – 202) to przyznam, że przypadki usunięcia pary z powodu namolnego namawiania na seks, mimo postawionych wyraźnie granic, mogę policzyć na palcach jednej ręki. Jest to dowód na to, co było moją intuicją od początku, że autentyczny, dobry jakościowo profil na portalu randkowym, przyciąga ludzi zgodnych z tym, czego poszukujemy w relacjach. I to mimo tylko jednego (!), choć dobrego jakościowo, zdjęcia. Bardzo mnie cieszy, że nawet, gdy mężczyźni wiedzieli, że nie interesuje ich to, co mnie, to “przesuwali w prawo” choćby tylko żeby mi napisać, że miło jest widzieć profil tak normalnej i autentycznej dziewczyny.
Co się zmieniło?
Oprócz tego, co już wielokrotnie podkreślałam, że czuję się dużo bardziej otwarta na mężczyzn, co samo w sobie jest rewolucją, zauważyłam, iż mniej oceniam innych i… siebie 🙂 Nabrałam więcej wyrozumiałości i zrozumienia, mniej zatrzymuję się na tym, co powierzchowne. Dajcie mi kogokolwiek, a znajdę w nim coś pozytywnego i pięknego. Czuję więcej życzliwości wobec mężczyzn, tego jak się starają, wyrozumiałości, gdy się stresują z onieśmielenia i nie idzie im z tego powodu jakoś rewelacyjnie na randce. Uczę się przyjmować z wdzięcznością ich atencję i wszystko to, co chcą mi dać, chociaż nieraz mam opory (ta drażliwa kwestia finansów). Czuję się zaszczycona, gdy dzielą się ze mną swoimi marzeniami i planami i cieszę się, gdy mogę im powiedzieć – brzmi jak świetny plan, jestem pewna, że Ci się uda. Widzę, że powtarzane przez kobiety stereotypy na temat mężczyzn są nie tylko krzywdzące wobec nich, ale szkodzą przede wszystkim tym, które w swoim lęku przed zranieniem je powtarzają. Wrzuciłam nieco na luz i więcej we mnie wyrozumiałości i miłości wobec samej siebie. Zaakceptowanie, że ludzie są nieidealni, ale fajni i że to z kim jestem widoczna nie ma znaczenia tak długo jak czuję się z kimś dobrze, pozwoliło mi analogicznie zmienić myślenie o sobie. Nie muszę być idealna, nie muszę być przez wszystkich rozumiana i akceptowana, tak długo jak żyję zgodnie z moimi wartościami i robię to, z czym czuję się dobrze.
Częściej chodzę uśmiechnięta, ot tak po prostu. Ludzie dookoła też się więcej uśmiechają – mam wrażenie, że przede wszystkim kierowcy samochodów i komunikacji miejskiej, którym uśmiechami dziękuję za wszystko, co dla mnie robią 🙂 Zaczęłam chętniej zakładać obcasy, a szczególną przyjemność sprawia mi chodzenie w nich słuchając Franka Sinatry. Na ulicy więcej zwracam uwagę na mijanych ludzi i doceniam w nich takie piękne detale, np. fajnie przystrzyżona broda, ładny kolor szminki, uśmiech, ubranie ze smakiem itp.
Mam większą świadomość swoich potrzeb i lepiej je zaspokajam. Sprawniej komunikuję swoje odczucia i granice. Więcej osób o mnie dba, nieraz swoją kreatywnością zaskakując mnie, a jeżeli akurat nikogo nie ma – to robię to sama! W tym na przykład sama zabieram się na randki – ich w raporcie randkowym nie liczę 😉
Relacje stały się tematem numer jeden w moim życiu. Więcej myślę i sprawdzam co ułatwia, a co utrudnia kontakty międzyludzkie, aktywnie szukam wiedzy i inspiracji. Ludzie (głównie mężczyźni) wiedząc czym się zajmuję zaczęli dzielić się ze mną swoimi przemyśleniami na temat relacji międzyludzkich we współczesnym świecie, swoimi lękami i historiami. Nagle w moim otoczeniu zaczęło mówić się o relacjach i okazuje się, że w wielu sprawach mamy podobne spostrzeżenia i obawy, tylko jakoś się o tym na co dzień nie mówi.
O szanowaniu czasu
Na początku byłam bardzo wyczulona na punkcie szanowania czasu mężczyzn. Czułam się w obowiązku zakończyć pierwszą randkę dając jasną informację, że czuję iż nic z tego nie będzie, aby delikwent nie inwestował czasu i energii we mnie. Z perspektywy uważam, że to bez sensu. Mężczyźni sami wiedzą czy chcą nadal “kręcić się” wokół danej kobiety i czy czują się z tym pewnie. Jeżeli tak, to w swoim tempie i mając wolny czas proponują kolejne spotkanie. Jeżeli nie- to nie proponują. Wychodzenie “przed szereg” z nieproszonym “feedbackiem randkowym” może sprawić przykrość, a tego nie chcę. Jedyna informacja zwrotna, której realną wartość widzę, to “dziękuję, dobrze się czułam z Tobą” i uśmiech 🙂 Dlaczego? Bo daje to zachętę dla mężczyzn onieśmielonych, którzy bez tego powiedzieliby sobie “za wysokie progi” i odpuściliby dalszy kontakt. Uwaga! Mówimy tak tylko wtedy gdy tak czujemy. Robienie inaczej jest manipulacją, co jest sprzeczne z zasadami randkowania w sposób odpowiedzialny społecznie.
Przekładanie i odwoływanie randek…
… jest faktem, z którym trzeba sobie jakoś poradzić. We wrześniu było to 10 randek odwołanych i 3, na których po prostu ktoś się nie pojawił bez informacji (w tym jeden unmatch zauważony już w miejscu spotkania). Dla porównania, na 41 randek, które miałam plus niezliczone randki z Sierpniowym Randkowiczem Regularnym, przypadła 1 (słownie: jedna) randka, o której przełożenie poprosiłam z niespełna tygodniowym wyprzedzeniem. Musiałam zablokować ten dzień na sesję zdjęciową w jedynym dniu w tygodniu, który zapowiadał się ładnie i pasował całej 4-osobowej ekipie. Wracając do moich Randkowiczów i ich zmian planów – choroby, korki, przypadki losowe i wszystkie plagi egipskie, a wśród nich, jak podejrzewam, zwyczajne nieprzykładanie wagi do umówionych terminów oraz problem z niskim priorytetem drugiego człowieka wobec innych spraw. Temu mówię zdecydowane nie. Szczerze, nie mam idealnego pomysłu jak zmniejszyć wpływ tego zjawiska na moje życie – może coś mi podpowiecie? Do tej pory miałam takie podejście, że jeżeli rezerwowałam czas dla kogoś, to nawet w przypadku odwołania randki nie “zwalniałam” terminu dla kogoś, kto już o termin pytał, bo nie chciałabym stworzyć wrażenia, że ten konkretny mężczyzna jest dla mnie “planem B”. Zamiast tego zabierałam siebie na randkę, szłam pobiegać, poczytać książkę albo miałam dodatkowy czas na pisanie bloga. Problem pojawia się gdy randek jest kilka w dniu kiedy organizuję opiekę dla Młodego i robią mi się “okienka”. Mam wtedy poczucie nadmiernego angażowania rodziny lub płatnej opiekunki. Ostatnio zaczęłam pisać 2 dni przed spotkaniem z pytaniem czy spotkanie jest aktualne tak żeby w razie odwołania móc jeszcze zaproponować termin komuś nowemu kto pojawiłby się w ciągu jednego dnia (z zasady nie umawiam się na ten sam dzień). Ale też nie czuję się dobrze z takim rozwiązaniem, bo z praktyki wiem, że mężczyźni, którzy się najbardziej interesują “podkręcają atmosferę” i piszą w dniu spotkania lub dzień przed. Nie chcę im zabierać tej przyjemności “wychodząc przed szereg” na dwa dni przed z pozycji “Panny Google Calendar”.
Jak wybrnąć z klasą gdy trzeba odwołać randkę? O tym będzie osobny artykuł, ale generalna zasada: prowadź kalendarz spotkań, informuj na etapie ryzyka odwołania, komunikuj zmiany i w razie odwołania pokaż, że Ci zależy proponując od razu nowy termin:)
Drażliwa kwestia “match”
Od początku łączyłam się w pary tylko z tymi, którzy już wcześniej “przesunęli w prawo”. Spodziewałam się więc, że jak im wyskoczy na pasku moje zdjęcie profilowe to zaraz będą wznosić się na szczyty kreatywności by rozpocząć rozmowę. Niestety tak to nie działa, co brutalnie pokazuje raport. Z 1000 osób, z którymi “połączyłam się w parę” od 14.09. (wcześniej tego nie mierzyłam) odezwały się do mnie 202. Fakt, że zdecydowana większość z nich była z okolic Trójmiasta i mogli nie zauważyć, że mieszkam w Poznaniu do momentu sprawdzenia profilu gdy już zostaliśmy połączeni w parę. Nie zmienia to jednak faktu, że match jako funkcja nie oznacza w praktyce tego, co się na logikę wydaje, a wynika to z tego, że ludzie korzystają ze swipowania według różnych strategii, które mogą być odmienne od naszej. Ktoś może przykładowo:
- przesuwać w prawo wszystkich jak leci
- przesuwać w prawo patrząc na zdjęcia bez czytania opisów
- wkurzyć się na partnera i zalogować się na Tindera żeby sobie poprawić humor, że jakby co to ma alternatywy
- nie mieć powiadomień z Tindera i wchodzić tam raz na przysłowiowy “ruski rok”
- tymczasowo przestać korzystać z Tindera, bo się spotyka z kimś.
I tak dalej, i tak dalej…
A jako że powyższe scenariusze dzieją się w życiu, a nie w sklepie z relacyjnymi zupkami instant, to od połączenia w parę do rozmowy może minąć różna ilość czasu… lub może nie być jej wcale.
Zanim byłam taka mądra, byłam jednak niemądra. Denerwowała mnie liczba “matchy nieskonsumowanych rozmową” i w swojej chęci porządkowania świata chciałam uporządkować i ich status. Nie czuję się dobrze pisząc pierwsza do mężczyzny, bo wychodzę z założenia, że jak mężczyzna czuje się zainteresowany, to sam się odezwie. I zamiast postawić tu kropkę i olać temat (no bo jednak unmatch za brak pisania, to nieco brutalnie, biorąc pod uwagę, że działa jak zablokowanie użytkownika na FB i nigdy, przenigdy już Cię nie zobaczy, chyba, że utworzy nowe konto), zaczęłam kombinować jak się odezwać żeby się nie odezwać. No i napisałam tak: “Hej [imię], zamierzam ograniczyć liczbę matchy. Piszę żeby dać Tobie szansę zrobić tak jak czujesz :)” Skuteczność? W granicach błędu statystycznego. Jeden pijany w trakcie wesela, który zresztą na następny dzień już się nie odezwał. Można by jeszcze długo kombinować, a może przekaz nie taki, a może zamiast “match” napisać “para”, ale najprostszy wniosek jest według mnie jeden: gdy mężczyzna chce się odezwać, to się odezwie. Kropka. I analogicznie: gdy kobieta chce podtrzymywać kontakt to odpowiada. Czasami, jak nie ma totalnie jak odpisać na ostatnią wypowiedź mężczyzny to nie odpisze, ale za drugą wiadomością, dającą jej jakiś punkt zaczepienia – odpowie. Szybciej lub później, ale odpowie.
Podsumowując, przesłanie od Marii: Masz mniej rozmów, niż matchy? Twoje pary nie odpowiadają na Twoje “Cześć”? Nie przejmuj się! Też tak mam – na poziomie 20% rozmów w stosunku do matchy (potwierdzone pseudonaukowo ;))
Mit kobiety bez przeszłości
Zaczynając randkowanie jako samotna matka miałam wiele lęków z tym związanych. Że namówić mężczyznę do ojcostwa bywa wyzwaniem, a bycia ojczymem to już w ogóle. Że wobec mnogości dostępnych kobiet będą woleli pójść łatwiejszą drogą. I owszem, zdarzyło mi się przeczytać, “Nie widzę siebie w roli ojczyma”, “Chcę mieć kiedyś dzieci, ale swoje”, czy też (mój faworyt) “Wolę związek z kobietą bez przeszłości”, ale, szczerze mówiąc, są to przypadki marginalne w skali wszystkich rozmów, które przeprowadziłam, a od końca sierpnia jawnie w opisie mam wpisane, że jestem mamą 2-latka. Mężczyźni pragnący bliskiej relacji w zdecydowanej większości po prostu chcą znaleźć konkretną kobietę dla której staną się typem “family guy” o czym wielu z nich skrycie marzy, ale morze piwa wypitego z chłopakami nie sprawi, że się do tego przyznają. A w przypadku matki z dzieckiem to dziecko stanowi integralny element życia tej kobiety, która go tak bardzo intryguje. Kwestia drogie Panie, aby nasz przekaz był skierowany do mężczyzn pragnących bliskiej relacji w sposób, który trafia do ich serca.
A wszystkim, którzy mimo wszystko hołdują mitowi kobiety “bez przeszłości” pragnę powiedzieć w tym miejscu, że każdy z nas ma jakąś przeszłość, a każde dziecko jest cudem i wszystkim życzę takiej przeszłości! 🙂
Co mi się rzuciło w oczy?
Dziwna tendencja do wykorzystywania wziętego numeru telefonu… do kontynuowania pisania, ale już na WhatsApp. Panowie! Najlepsze minimalne wykorzystanie numeru telefonu do budowania relacji to dzwonienie wieczorem, zapytanie kobiety jak się czuje, jak minął jej dzień i życzenia dobrej nocy. Względnie wysłanie SMS o poranku z życzeniami dobrego dnia. Jeżeli kobieta nie będzie miała czasu to nie odbierze, ale oddzwoni. Jeżeli nie oddzwoni, to warto podjąć jeszcze próbę następnego dnia, bo mogło jej wylecieć z głowy. Oddzwanianie jest barometrem zaangażowania w relację z Wami. Nieodbieranie nim nie jest. Jedyne o czym może świadczyć to o posiadaniu interesującego życia poza relacją z Wami i Wasza w tym głowa, żeby chciała Was do tego życia wpuścić 🙂 I jeszcze jedno: rozmowy między spotkaniami są miłym dodatkiem, ale nie zastąpią spotkań.
Inne wnioski i spostrzeżenia
Wszystkie poniższe tematy będą szerzej omawiane w artykułach 🙂
- Kontakt z wieloma mężczyznami ma jeszcze więcej plusów, niż przypuszczałam! I z radością odkrywam dzięki obserwacji lub werbalizacji męskich myśli przez tychże, jakie oni mają korzyści z kontaktu ze mną. Bardzo cieszy mnie to wzajemne pozytywne oddziaływanie 🙂
- Randkowanie samotnej matki jest specyficzne, ale ogarnialne. Warto mieć zasady chroniące emocje dzieci.
- Płacenie na randkach jest tematem-rzeką, który wzbudza emocje i wątpliwości. Na ten moment warto podać ogólną zasadę: mężczyzna płacący rachunek sprawia wrażenie, że spotkał kobietę w celach randkowych, a mężczyzna niepłacący sprawia wrażenie takiego, który jest żywo zainteresowany trwaniem w friendzone. O przypadkach szczegółowych, typu duży rachunek, życie w dobie równouprawnienia, spotkanie z kobietą “wewnętrznie najeżoną”, spotkanie z mężczyzną, który nie wie jak się zachować, co zrobić żeby nie czuć się jak bankomat, albo utrzymanka, koszty dojazdu i noclegu w innym mieście – te wszystkie kwestie i wiele innych będę poruszać w artykułach 🙂
Co jeszcze się działo fajnego?
- Zarezerwowałam dla samej siebie stolik w restauracji i poszłam do niej sama w małej czarnej i czerwonej szmince. Byłam takim zjawiskiem, że kolejne 3 godziny spędziłam na rozmowie z właścicielem restauracji, który zadbał o wybór jedzenia i wina oraz postawił mi brandy, którego nigdy wcześniej nie piłam. A gdy wracałam z mojej randki, to Uber podstawił mi lepszy samochód, niż zakupiony, bo innych wolnych nie było, więc czarne BMW ze skórzanymi fotelami idealnie pasowało mi do małej czarnej i torebki 😀 Porada na dziś od Marii: brakuje Ci randki i romantyzmu? Zaproś się sama, a o romantyzm zadba Wszechświat wysyłając Tobie wszystko, czego potrzebujesz, a nawet więcej 😉
- Pierwsze zajęcia pole dance po 6-letniej przerwie! 🙂 Chcesz się dowiedzieć więcej? Zajrzyj tutaj.
- Miałam sesję zdjęciową, a od dziecka marzyłam żeby zostać fotomodelką. Jej efekty zobaczycie już niedługo na Instagramie w postaci kobiecych stylizacji randkowych na sezon jesień-zima. Kobiece, klasyczne, minimalistyczne, w duchu garderoby kapsułowej, która kręci mnie, bo jest eko 🙂 Będziemy tłumaczyć te kwestie, które z powodzeniem wykorzystają również Panowie, w podcaście, który poprowadzę ze stylistką Moniką Michałkiewicz ze Stylovenia Ci, którzy śledzą mnie na Facebooku mogli widzieć już nasz wspólny film 🙂
- Zapisałam się na kurs kizomby
- Minęłam na ulicy mężczyznę, którego chwilę wcześniej “przesunęłam w lewo” na Tinderze. Zainspirowało mnie to do Tinder zabawy, na którą jeszcze nie znalazłam przestrzeni w życiu, ale Wam podaję przepis, bo czuję, że może być fajnie 🙂
Wersja dla kobiet.
- Zrób się na bóstwo i wyjdź z domu.
- Ogranicz filtr na Tinderze do 1 km
- Swipuj aż poczujesz, że tak dobrej pamięci fotograficznej nie masz 😉
- Rusz na spacer, łap kontakt wzrokowy z mężczyznami z Tindera i uśmiechaj się do nich (tak ze 3 sekundy żeby pomyśleli “ale aż tak?”)
- Czekaj na pary i wiadomości jakie to zrządzenie losu, bo oni Cię widzieli na ulicy i przyciągnęłaś ich uwagę, ale tak ich zamurowało, że się nie odezwali 🙂
Wersja dla mężczyzny
- Zrób się na przystojniaka i wyjdź z domu.
- Ogranicz filtr na Tinderze do 1 km
- Swipuj aż poczujesz, że tak dobrej pamięci fotograficznej nie masz 😉
- Rusz na spacer, łap kontakt wzrokowy z kobietami z Tindera i odwracaj głowę mijając je (żeby pomyślały “ale aż tak?”). Jeżeli walniesz przy tym w słup, masz dodatkowe noty za styl. Wersja gentelmen ze starych czasów: podejdź i powiedz, że czujesz się oczarowany i czy jest szansa żeby się poznać przy herbacie.
- Czekaj na pary i napisz jakie to zrządzenie losu, bo widziałeś ją na ulicy i czułeś się tak oczarowany, a potem żałowałeś, że nie podszedłeś zapytać czy jest szansa żeby się poznać przy herbacie 🙂
Wersja last minute dla nieśmiałych
- Ta osoba właśnie Cię minęła. Włącz szybko Tindera, ogranicz zasięg do 1 km, zobacz czy jest użytkownikiem i “daj w prawo”. Ale może jednak warto zaryzykować, pobiec i się odezwać? 🙂
A rodzina na to…
Co ważne, wszystko odbywa się przy ogromnym wsparciu mojej rodziny. Zanim zaczęłam umawiać się na randki powiedziałam, że zależy mi na tym, aby ułożyć sobie życie uczuciowe i będę potrzebowała opieki nad Młodym w takim zakresie jak jest to dla nich możliwe. Rodzina momentami nie kryje zdumienia moim działaniem i regularnie padają pytania typu “czy nie możesz się już zdecydować na jednego?” ale wspierają mimo to i za to czuje się ogromnie wdzięczna.
Moje intensywne randkowanie wpłynęło też pozytywnie na relacje z rodziną gruzińską. Efektem ubocznym mniejszej ilości czasu spędzonego z Młodym było uregulowanie kontaktów rodziny z nim. Zdjęliśmy ze mnie odpowiedzialność za inicjowanie kontaktów, a zamiast tego każdy pisze do mnie gdy ma ochotę z nim porozmawiać, a ja organizuję to w najszybszym możliwym czasie. Czuję że wszystkim spadł poziom frustracji. Ponadto, nieoczekiwanie czuję więcej wzajemnej życzliwości w kontaktach z Byłym.
Ustaliliśmy też ogólną zasadę, aby zadbać o komfort psychiczny rodziny: jeżeli pojawi się mężczyzna aspirujący do dołączenia do naszej rodziny patchworkowej, to w ramach wprowadzenia go w realia gruzińskie mogę przekazać Młodego Byłemu, a ruszyć z Absztyfikantem w podróż po Gruzji, natomiast póki nie będzie on Narzeczonym, to w życiu rodzinnym nie uczestniczy. Szanuję. Dla jasności, jeżdże 2-3 razy w roku do Gruzji, ale nie oczekuję w pełnym zakresie towarzystwa od przyszłego Mr Right, choć wiadomo, że razem fajniej 🙂
Wyzwanie – październik
Zakończyliśmy pierwsze głosowanie o to jaką grupę mężczyzn będę zachęcać i faworyzować w kolejce do kontaktu ze mną w październiku :).
Dla przypomnienia, w tym poście zadeklarowałam, że skoro już i tak otworzyłam się na kontakt ze wszystkimi, to mogę być Waszym manekinem do randkowych testów zderzeniowych. Na bazie moich dawnych kryteriów selekcyjnych stworzyłam ankietę skierowaną w szczególności do:
- Kobiet, które wykluczają mężczyzn ze względu na jakąś cechę, ciekawych czy słusznie robią, ale które nie czują teraz chęci sprawdzania tego osobiście ?
- Mężczyzn, którzy chcieliby ze mną porozmawiać, a może nawet spotkać się i wpadają pod jedno lub więcej moich dawnych kryteriów “selekcyjnych” (sposób na ominięcie “kolejki“?)
- Osób zainteresowanych tematyką relacji damsko-męskich i moją perspektywą na nie ?
- Osób utożsamiających się lub solidaryzujących z członkami danej grupy, które chcą żebym dostarczyła sobie i innym kobietom argumentów na to, że ich ignorowanie jest bez sensu! ?
Walka była bardzo wyrównana i zakończona została ex aequo: mężczyźni żyjący dalej niż 50 km ode mnie oraz szukający FWB/ONS. Miło mi powiedzieć, że +50km już dzieje się odkąd pojechałam do Trójmiasta oraz zaczęłam akceptować wszystkich do rozmowy. Poszerzę moje działania o zdjęcie filtrów na dystans, chociaż nie wiem czy coś to zmieni wobec faktu, że “przesuwam w prawo” tylko tych, którzy już wcześniej polubili mój profil (widzę ich, bo mam Tinder Gold), a żeby mnie znaleźć, sami muszą mieć odpowiedni zakres filtra. Natomiast jako zachętę edytuję opis. No i FWB/ONS 🙂 Tu sama jestem ciekawa co to będzie 🙂 Coś czuję, że będę ćwiczyć stawianie granic i asertywność, aby zachować wyłączność seksualną wobec samej siebie 😉 Ale na bazie moich dotychczasowych doświadczeń z osobami deklarującymi w opisie, że są tym zainteresowane, jestem przekonana, że znajdę wielu mężczyzn, którzy tak naprawdę w głębi serca pragną bliskiej relacji z kobietą, tylko gdzieś się w tym wszystkim pogubili.
Aby porozmawiać ze mną w październiku z ominięciem kolejki (aktualnie 700 like) mieszkając w odległości +50km od Poznania lub deklarując w opisie szukanie FWB/ONS należy dać mi “superlike” na Tinderze lub napisać na Messenger @relacyjna ? Jeżeli będę czuć się dobrze w rozmowie, a mężczyzna zaproponuje spotkanie, to z pewnością znajdę czas jeszcze w październiku. Wnioskami ogólnymi, niezdradzającymi tożsamości poszczególnych osób, podzielę się z Wami w poście komentującym raport randkowy za październik, czyli 3.11.
A następna okazja do zagłosowania z jaką grupą randkowiczów mam “zderzyć się” w listopadzie – już 28.10., o czym będę jeszcze przypominać na FB i Instagramie 🙂
Ciekawa jestem Waszych komentarzy i dyskusji odnośnie tematów poruszonych w tym poście! 🙂 Koniecznie dajcie znać co myślicie, jak mogę podzielić się moimi doświadczeniami w sposób jeszcze bardziej praktyczny dla Was. I podzielcie się tym artykułem z osobami, którym czujecie, że może się przydać.
Masz dosyć nieskutecznych poszukiwań osoby, z którą nawiążesz zaangażowaną relację opartą na emocjach? Nie przemawiają do Ciebie techniki uwodzenia i manipulacja? Tęsknisz za autentycznością, szczerością i bliskością w relacjach? Zajrzyj do zakładki Doradztwo Randkowe i sprawdź co przygotowałam, aby pchnąć Cię na relacyjną stronę życia 🙂
Serdeczności! 🙂
Maria